Szybka likwidacja wydobycia węgla kamiennego w Polsce może już w 2025 roku skutkować niedoborami energii elektrycznej w polskim systemie elektroenergetycznym, przez kilkanaście godzin w roku, a w roku 2030 przez nawet kilkaset godzin w roku – powiedział w niedawnej rozmowie z portalem WNP.PL prof. dr hab. inż. Władysław Mielczarski, ekspert ds. energetyki.

Profesor podkreślił, że jeszcze przez 25-30 lat będziemy potrzebować węgla do produkcji energii elektrycznej, co przy obecnym – szybkim tempie likwidacji krajowego wydobycia będzie powodować coraz większy import węgla do Polski.

W 2023 roku aż 63% energii elektrycznej w Polsce pochodziło w węgla, około 10% z gazu ziemnego, a pozostałe 27% ze źródeł odnawialnych.

Do 2030 roku te proporcje zmienią się w niewielkim stopniu, bowiem wg zaleceń unijnych 32% energii ma pochodzić do tego czasu ze źródeł odnawialnych, co oznacza, że węgiel nadal będzie stanowił co najmniej połowę naszego miksu energetycznego, a i w późniejszych latach nadal będzie kluczowym elementem bezpieczeństwa energetycznego Polski

„Zapewnienie bilansu mocy może być tylko dzięki trzem technologiom: energetyce węglowej, energetyce gazowej oraz energetyce jądrowej.

Elektrowni jądrowych nie mamy i nie wiadomo, kiedy powstaną. Zresztą jedna czy dwie elektrownie jądrowe niewiele zmienią. Z podażą gazu dla energetyki wielkoskalowej są problemy, zatem pozostaje nam węgiel” – zaznaczył prof. Mielczarski.

Źródło” wnp.pl

Trudno nie zgodzić się z Panem profesorem, gdyż nie od dzisiaj wiadomo, że bez co najmniej kilku elektrowni atomowych nie jesteśmy w stanie zastąpić energetyki węglowej w Polsce żadnym innym źródłem energii, które zapewni odpowiedni bilans mocy, a tym samym bezpieczeństwo energetyczne kraju.

Czy się to komuś podoba, czy nie, jesteśmy „skazani” na węgiel przez jeszcze co najmniej 25 lat i powinniśmy o ten węgiel i jego efektywne wydobycie u nas w kraju znacznie bardziej zadbać.