Nowe normy jakości węgla, wprowadzone przez Ministerstwo Przemysłu oraz Ministerstwo Klimatu i Środowiska, mogą pogrążyć i tak już nierentowne górnictwo – pisze Rzeczpospolita.

Rozporządzenie, opublikowane pod koniec ubiegłego roku, zakłada stopniowe zaostrzanie wymagań dotyczących zawartości popiołu i siarki w węglu, a także zmianę nazewnictwa paliw stałych, eliminując m.in. termin „ekogroszek”, który zdaniem resortu klimatu może wprowadzać w błąd.

Pierwotnie planowano, że restrykcyjne normy wejdą w życie w lipcu 2029 r., jednak termin ten przesunięto na 2031 r., wprowadzając łagodniejszy harmonogram dochodzenia do nowych standardów. Normy będą zaostrzane co dwa lata, począwszy od 2025 r., a od 2031 r. do gospodarstw domowych będzie trafiał wyłącznie węgiel spełniający najwyższe standardy ekoprojektu. Wprowadzenie tych norm było jednym z kamieni milowych dla realizacji Krajowego Planu Odbudowy.

Największa spółka górnicza w kraju, Polska Grupa Górnicza (PGG), szacuje, że nowe regulacje spowodują znaczący spadek przychodów ze sprzedaży węgla opałowego. W 2025 r. straty mogą wynieść 69 mln zł (89 tys. ton, tj. 4% krajowej sprzedaży), w 2026 r. – 131 mln zł (165 tys. ton, 8%), a w 2027 r. – 172 mln zł (210 tys. ton, 11%). Podobne obawy wyraża Południowy Koncern Węglowy (PKW), który przewiduje, że po 30 czerwca 2031 r. niemal wszystkie jego sortymenty węgla opałowego zostaną wyeliminowane z rynku.

Dostosowanie się do nowych wymogów będzie wymagało od spółek górniczych znacznych inwestycji. PGG planuje zmiany w opakowaniach, nazewnictwie oraz ofercie handlowej, co pociągnie za sobą koszty rzędu kilkuset milionów złotych. PKW, mimo wykorzystania dostępnych technologii wzbogacania węgla, nie jest w stanie poprawić parametrów jakościowych surowca, co oznacza konieczność wycofania go ze sprzedaży. Straty finansowe spółki mogą sięgać od 270 mln zł w 2025 r. do 500 mln zł od 2027 r.

Wprowadzenie nowych norm jakościowych może również wpłynąć na rynek i ceny węgla dla klientów. Według PGG, zaostrzenie norm spowoduje spadek sprzedaży węgla opałowego produkowanego przez polskich producentów, co może skutkować zastąpieniem go węglem z importu. PKW przewiduje, że poziom sprzedaży w najbliższych dwóch latach może spaść o 200–300 tys. ton rocznie, a od 2027 r. – o ponad 500 tys. ton rocznie. Ministerstwo Przemysłu ocenia jednak, że nowe wymagania nie wpłyną na ceny i podaż oferowanych paliw, a opublikowane rozporządzenie nie przyczyni się do generowania dodatkowych kosztów dla przedsiębiorstw i gospodarstw domowych.

W ocenie prezesa naszej Izby – Łukasza Horbacza, wzrost cen węgla z tytułu nowych norm jest prawdopodobny, ale nie nieunikniony. Z jednej strony liczba kotłów węglowych będzie spadać, co wpłynie na kurczenie się popytu, z drugiej strony ceny będą zależały od sytuacji na rynku oraz cen surowca importowanego do Polski. Z drugiej strony, co pokazały ostatnie lata, ceny węgla u największego producenta węgla opalowego w Polsce (PGG) mogą być zupełnie oderwane od realiów rynkowych, na co pozwalają wielomiliardowe sybsydia, jakie największy producent węgla opałowego w Polsce otrzymuje ze skarbu państwa – mówi Łukasz Horbacz.

Źródło: energia.rp.pl