W artykule „Sprzedawcy węgla boją się tańszej konkurencji z Polski” opublikowanym na portalu WNP 13 grudnia bieżącego roku ( https://www.wnp.pl/…/sprzedawcy-wegla-boja-sie-tanszej… ) były wiceminister gospodarki – Pan Jerzy Markowski broni Polskiej Grupy Górniczej przed krytyką i zastrzeżeniami kierowanymi przez przedstawicieli branży dystrybutorów, importerów i producentów węgla dotyczącymi nieuczciwych i antykonkurencyjnych praktyk rynkowych spółki. W cytowanym artykule zawarto następujące tezy, z którymi nie sposób się zgodzić w świetle aktualnej sytuacji rynkowej:
„Wcale nie przejmowałbym się opiniami sprzedawców węgla i umacniałbym własną sieć sprzedaży, skoro tej organizacji, która krytykuje, wyraźnie przeszkadza konkurencja tańszego polskiego węgla” – Sprzedawcy węgla nie boją się konkurencji. Boją się natomiast, zwalczają i będą zwalczać nieuczciwe i antykonkurencyjne praktyki podmiotu dominującego na rynku węgla opałowego (PGG S.A.), które zmierzają do zniszczenia systemu dystrybucji węgla opałowego, a w konsekwencji do eliminacji konkurentów. W niedawnej promocji Black Weeks PGG sprzedawała węgiel z szacunkową stratą 657zł brutto na tonie, a wcześniej przez wiele miesięcy sprzedawała węgiel z (wprawdzie mniejszą), ale wciąż stratą. Równocześnie ten sam podmiot, powołując się na trudna sytuację finansową, oczekuje na wsparcie ze środków publicznych w wysokości 5 mld, bez której (jak donoszą związki zawodowe) grozi mu bankructwo.
Pan Minister, twierdzi, że na miejscu PGG umacniałby sieć sprzedaży. Należy podkreślić, że PGG nie ma własnej sieci sprzedaży, gdyż w połowie 2022 roku istniejąca i sprawnie działająca sieć dystrybucji została rozmontowana przez PGG. Działania PGG stanowią wyraz siły rynkowej dominanta, który korzystając z posiadanej pozycji rynkowej, może jednostronnie wprowadzić daleko idące zmiany w strukturze rynku. Umacnianie sieci sprzedaży nie może polegać na eliminacji z rynku innych przedsiębiorców poprzez sprzedaż węgla poniżej kosztów oraz odmowę dostaw. Jedyne co ma PGG to sklep internetowy i quasi kurierskie punkty dystrybucji na terenie kraju, co nie zmienia faktu, że w wyniku rozbicia dotychczasowej sieci dystrybucji, PGG narażona jest na sezonowość zapotrzebowania na węgiel, której nie jest w stanie w żaden sposób „wypłaszczyć”, chyba że w okresach najmniejszego zapotrzebowania na węgiel będzie rozdawać go za darmo lub magazynować powiększając straty (zarówno finansowe, jak i produktowe, zważywszy że zwałowanie węgla prowadzi do jego degradacji). Obserwując obecny trend nie można i tego wykluczyć.
Dalej, jak podniesiono w artykule, „jeżeli na zwałach przy kopalniach zalega około 4 mln ton węgla, to jest więcej niż miesięczne wydobycie całego sektora, to Polska Grupa Górnicza ratując własny wynik finansowy musi szukać rozwiązań upłynnienia zapasów”.
Teza ta zdaje się mylić kluczowe kwestie związane z obrotem węgla opałowego. Po pierwsze, na zwałach przy kopalniach zalegają w głównej mierze miały węglowe, a nie węgiel opałowy. Po drugie, podmioty prywatne handlujące węglem, które chcą kupować od PGG węgiel opałowy są odsyłane z kwitkiem, więc celem spółki ewidentnie nie jest zbycie węgla opałowego, a już na pewno nie sprzedanie go w cenie która przynosi spółce zysk.
Celem PGG jest przeniesienie siły rynkowej ze szczebla produkcji na szczebel dystrybucji węgla, a w konsekwencji eliminacja niezależnych dystrybutorów, importerów oraz producentów węgla.
Zaniżanie cen sprzedaży przyniesie krótkoterminowe korzyści dla konsumentów, jednakże w dalszej perspektywie (nie tak znowu odległej, nawet w przyszłym sezonie grzewczym) zaburzenie dystrybucji węgla opałowego może zagrażać bezpieczeństwu energetycznemu Polaków. Wprowadzony przez PGG model sprzedaży, sprawdza się wyłącznie w sytuacji miażdżącej przewagi popytu nad podażą. Po trzecie, jak ratuje się wynik finansowy sprzedając węgiel ze stratą kilkuset złotych na tonie, jednocześnie chwaląc się na swojej stronie internetowej że „z porównań rynkowych wynika, że obecne ceny węgla opałowego w PGG S.A. są nawet o kilkaset złotych niższe od cen w składach prywatnych”?
Twierdzenia zawarte w artykule zdają się być wewnętrznie sprzeczne i niespójne.
W jednym punkcie zgadzamy się z Panem Ministrem Markowskim. Według Pana Ministra „polityka państwa doprowadziła do tego, że mamy znaczną nadpodaż węgla sprowadzonego z importu”.
Główną przyczyna kryzysu na rynku węgla były pochopnie podejmowane decyzje polityczne, w tym wprowadzenie embarga na węgiel rosyjski przed pozostałymi krajami Unii Europejskiej. Przypominam, że polskie embargo zaczęło obowiązywać już w kwietniu 2022, podczas gdy embargo unijne weszło w życie ponad 4 miesiące później co pozwoliło uniknąć paniki zakupowej w pozostałych krajach członkowskich. Po drugie w ramach gaszenia wywołanego przez siebie pożaru Pan Premier nakazał sprowadzić 12 mln ton wątpliwej jakości węgli, z których jak pokazała dystrybucja gminna zaledwie 0,7 mln ton czyli niespełna 6% nadawało się dla klienta detalicznego. Cykl fatalnych decyzji rządu PiS doprowadził do klęski urodzaju na rynku miałów węglowych, która pogrąża teraz nie tylko podmioty zmuszone do importu (Węglokoks i PGE Paliwa), ale także bezpośrednio uderza w krajowych producentów.
Łukasz Horbacz, Prezes PIGSW