W związku z publikacją oświadczenia Polskiej Izby Gospodarczej Producentów Węgla Kamiennego pt. „Czy PGG celowo niszczy rynek stosując praktyki nieuczciwej konkurencji?” publikujemy komentarz Pana Marcina Sutkowskiego – Prezesa Grupy Kapitałowej Bumech w skład której wchodzi Przedsiębiorstwo Górnicze Silesia w Czechowicach – Dziedzicach – największa prywatna kopalnia węgla kamiennego w Polsce „Ze względu na szacunek dla polskiego górnictwa i klientów kupujących polski węgiel, trzeba wyraźnie powiedzieć: stop dla działań PGG, które niszczą konkurencję na polskim rynku węgla, wykorzystując pieniądze podatników.
W celu uzyskania chwilowej poprawy płynności finansowej, spółka sprzedaje węgiel znacznie poniżej kosztów produkcji, taniej nawet od miałów do elektrowni. Taka polityka cenowa niszczy samą spółkę oraz rynek. Kontynuacja takich działań może skończyć się katastrofą nie tylko dla PGG, ale dla całej branży górniczej w Polsce. PGG sprzedaje węgiel ze stratą, która jest wynikiem rozbuchanych, niekontrolowanych kosztów funkcjonowania spółki. Przy sprzedaży surowca stosowane są dodatkowo promocje cenowe. To, co w Internecie wygląda na atrakcyjną promocję, w rzeczywistości jest sprzedażą węgla poniżej kosztów jego produkcji, przy założeniu, że wygenerowaną stratę zawsze pokryje budżet państwa.
Atrakcyjne promocje opłacają zatem nie tylko kupujący w PGG węgiel, płacą za nie wszyscy obywatele.
Taką polityką cenową spółka niszczy nie tylko swój potencjał, ale przede wszystkim niszczy rynek i utrudnia działalność innym podmiotom. Nie da się wytłumaczyć dlaczego w spółce, która dysponuje złożami węgla o klasie A (łatwo dostępne) koszty wydobycia tony węgla oscylują na poziomie około 950 zł. Dla porównania -kopalnia Silesia, gospodarująca złożami klasy C, C+ – czyli bardziej wymagającymi, potrafi wydobyć tonę za około 550 zł. Łatwo natomiast domyślić się dlaczego PGG może sprzedać swój surowiec za jedyne 450 zł za tonę. Może sobie na to pozwolić, ponieważ zwraca się później do budżetu Państwa z wnioskami o kolejne dopłaty za poniesione straty. Wraz z renomowaną kancelarią prawną, składamy skargę do Urzędu Ochrony Klienta i Konkurencji, w związku z podejrzeniem naruszania zasad konkurencyjności, a co za tym idzie, utrudniania działalności innym uczestnikom rynku z wykorzystaniem środków publicznych.
Subwencje pokrywające straty wynikające ze sprzedaży węgla poniżej kosztów jego wydobycia konserwują wszystko to, co jest w górnictwie stanem chorobowym: przerosty zatrudnienia, premie niepowiązane z wynikami, ogromną absencję chorobową, dopłacanie (w ramach grupy) do nierentownych kopalni, przez te rentowne, co skutkuje spadkiem rentowności tych drugich.
To jest jak gaszenie pożaru benzyną. Ze względu na poważne wątpliwości dotyczące jakości surowca (spiekalność właściwa dla węgli koksujących) sprzedawanego w ostatnim czasie przez PGG dla gospodarstw domowych, zgłaszamy działania tej firmy do rzecznika praw konsumenta.
Wiemy, że PGG od lat sprzedawała surowiec o niskich parametrach, ale wcześniej trafiał on najpierw do autoryzowanych sprzedawców, którzy mieszali go z lepszym opałem.
W chwili obecnej PGG sprzedaje swój węgiel bezpośrednio ludności, narażając ich na straty w postaci zniszczonych urządzeń grzewczych. Dodatkowo spółka tak oznacza produkt niezgodny z Rozporządzeniem dotyczącym jakości węgla, że sugeruje, iż są to węgle w klasie renomowanego Ekogroszku 5-25mm, a mamy sygnały z rynku, że jest wiele reklamacji, bo węgiel o tak wysokiej spiekalności i niskich częściach lotnych, zwyczajnie się nie pali. Jest jeszcze jeden aspekt całej sprawy, który w czasie wojny za wschodnią granicą nie powinien umknąć uwadze. W mojej opinii działania podejmowane przez PGG pośrednio przyczyniły się do wsparcia gospodarki rosyjskiej.
Likwidując w 2022 roku własną sieć dystrybucyjną, PGG ustąpiło pola działania przedstawicielom biznesu sprowadzającego do Polski kazachski węgiel. Największym beneficjentem zniszczenia tej sieci dystrybucji, były koleje rosyjskie, mające udział w transporcie tego węgla do Polski. Opłaty dla kolei rosyjskich sięgają 70 USD/ tonę, przy obecnej cenie węgla w portach ARA poniżej 115 USD/MT. Trzeba mówić głośno: na kopalnie w Kazachstanie ma wpływ Rosja. Nie da się wytransportować węgla z Kazachstanu bez kontaktu z gospodarką rosyjską.
Nie można z jednej strony ponosić olbrzymich kosztów oddalania wojny od własnych granic, a z drugiej dać zarabiać gospodarce państwa – agresora. Powinniśmy trzymać się koncepcji Prezydenta Zełenskiego: wszystko co przejeżdża przez Rosję, rosyjskie porty, nie powinno znajdować nabywców w naszym kraju, a najlepiej w całej Unii Europejskiej.
Powinniśmy forsować takie stanowisko w Unii, bo inaczej nasz wysiłek będzie szedł na marne. Od lat widzimy jak „imperium zła” wtrąca się w życie kolejnych narodów. Nie możemy przykładać do tego ręki. Jako firma prywatna, która prowadzi działalność wydobywczą, liczymy każdą złotówkę. Krótka hossa na rynku węglowym w 2022 roku pozwoliła nam częściowo zmodernizować kopalnię Silesia. Przez ostatnie 2 lata zainwestowaliśmy blisko 250 mln zł w to, żeby móc zgodnie z przyznanymi koncesjami wydobywać węgiel jak najtaniej. Wzmocniliśmy kadrę, daliśmy dobre warunki płacy dla załogi, bo jak w każdym odpowiedzialnym biznesie trzeba dbać o pracownika i klienta.
Zracjonalizowaliśmy i trzymamy w ryzach koszty w różnych obszarach. Użytkując złoża węgla, do których dostęp jest bardziej kosztowny i wymagający większych nakładów niż w kopalniach wchodzących w skład PGG, potrafimy utrzymać koszt wydobycia jednej tony
węgla na optymalnym, stabilnym poziomie. To wszystko bez żadnych dotacji i dopłat od Państwa. Dlatego bolesne jest oglądanie jak przejadane i marnotrawione są nasze podatki, w sposób zabijający nie tylko PGG, ale cały polski przemysł górniczy. Zamiast ciągłej gwarancji otrzymywania subwencji należy zmienić sposób zarządzania, który teraz w PGG postawiony jest na głowie.
Nie może być zgody na wypłacanie premii, które nijak się mają do efektywności. Należy uzależnić część wynagrodzeń od wydajności, wziąć w ryzy zjawisko absencji sięgające podobno ponad 35%, pozwolić zarządzać kopalniami kadrze kierowniczej, a nie kadrze związkowej.
Groźba protestów i niezadowolenia ze strony związków zawodowych jest realna, ale trzeba mieć świadomość, że przy takiej polityce i zarządzaniu w niedługim czasie związki zawodowe nie będą miały miejsca swojej działalności, ponieważ zakłady upadną.
Bardzo istotny argument utraty niezależności energetycznej, w takim stanie rzeczy jaki jest obecnie, przybliża się samoistnie.
Dywersyfikacja źródeł pochodzenia węglowodorów, w tym węgla, jest procesem postępującym. Warto pamiętać, że polskie porty już teraz są w stanie przeładować rocznie ponad 30 mln ton węgla. Zachowanie stabilnego udziału źródeł krajowych jest możliwe i powinno być głównym celem całej polskiej branży górniczej, ale do jego osiągnięcia trzeba się zmodernizować i zmienić, czyli być przeciwieństwem polityki PGG – polityki „nihil novi” i odwlekania nieuniknionego.
Wszyscy pamiętamy jak skończyła Rzeczypospolita w XVIII wieku i co dała realizacja powiedzenia „po mnie choćby potop”, kiedy to reformy, choć śmiałe i mądre, były dokonane za późno i niewiele już dały. Jestem w stanie wykazać Państwu, że kopalnie PGG mogą być rentowne, a większość z tych kopalń może jeszcze wiele lat funkcjonować. Na Ukrainie brakuje nawet 20 mln ton węgla rocznie i tam mogą trafić nadwyżki produkcji, ale po cenie rynkowej.
Roczna dziura, która wymaga zasypania (czyli subwencji), rośnie i realnie osiągnie zaraz, łącznie z inwestycjami, kwotę 10 mld złotych rocznie. To jest koszt działania oderwany od realiów rynkowych i polityki europejskiej w zakresie dekarbonizacji, pod którą podpisały się wszystkie polskie rządy w ostatnich latach.
Na zasypanie tej dziury składają się wszyscy obywatele – również ci, którzy fizycznie nigdy nie kupią węgla. Składają się również te grupy zawodowe, które w poziomie wynagrodzeń oraz przysługujących świadczeń socjalnych znajdują się daleko w tyle za branżą górniczą. Górnikom również należy się uczciwe postawienie sprawy, w szczególności w kopalniach tzw. ostatniego wyboru, które produkują węgiel ni to koksujący, ni to energetyczny, a w rzeczywistości nie nadający się ani do baterii koksowniczych ani do energetyki.
Są to kopalnie, które funkcjonują wyłącznie z przyczyn politycznych, bo merytoryczne decyzje o ich zamknięciu zapadły już wiele lat temu.
Obiecane pieniądze na przestawianie gospodarki muszą popłynąć, szczególnie na Śląsk, zaś rzeczywisty brak rąk do pracy spowoduje, że nie będzie większych perturbacji społecznych. Nadmienię na koniec, że na ostatnim szczycie COP w Dubaju, 12 krajów, w większości europejskich, na czele z Holandią, podjęło zobowiązanie, że będzie zwalczać wszelkimi środkami jakiekolwiek dotacje do produkcji nieodnawialnych źródeł energii.
W tej sytuacji polski program w istniejącym kształcie będzie blokowany na wszelkie możliwe sposoby. Dodając do tego brak NABE (Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego), jako przejściowego instrumentu produkcji energii ze źródeł kopalnych (i jej stopniowego, rozsądnego wygaszania) oraz spadające ceny energii związane z pełzającym kryzysem gospodarek europejskich, rysuje się idealny plan na katastrofę i blackout.
Reasumując: albo program dopłat obejmuje wszystkich producentów węgla kamiennego w Polsce, w tym LWB, JSW, PG Silesię czy Eko-Plus (choćby nie musieli z niego korzystać) i jest związany z wdrażaniem oszczędności czy programu restrukturyzacji (wtedy jest jakaś szansa na notyfikację zmodyfikowanego programu), albo jest jawnym naruszeniem zasad konkurencyjności i preferowaniem jednych kosztem drugich, na co moim zdaniem Komisja Europejska nie wyrazi zgody, szczególnie, że sytuacja dotyczy producentów węgla.
Złożony wniosek jest w zamrażarce Komisji, a fakt, że przez ponad dwa lata nie uzyskał notyfikacji, mówi już sam za siebie. Mówię do kolegów z branży być może drastycznie, ale szczerze – wypracowane porozumienie dla niektórych podmiotów na rynku jest z założenia nierealne, narusza zasady konkurencyjności, wspiera nierentowność i wymaga modyfikacji.
Usiądźmy wszyscy do stołu, a nie tylko wybrani, nie dzielmy na lepszych i gorszych, dostosujmy rozwiązania do zmieniającego się świata, bo on się zmienia, często inaczej niż byśmy chcieli i nie można się na to obrażać.
I zróbmy to godnie, szanując pieniądze Polek i Polaków oraz szanując wszystkich uczestników rynku, w tym najmniejszych nawet dystrybutorów, bo to oni są ostatnim naszym kontaktem z klientem i mogą nam pomóc w mądrym i zgodnym z prawem ograniczeniu importu, którego fale zaburzają regularność pracy i rentowność polskich kopalń. Marcin Sutkowski Prezes Bumech S.A..
Komentarz PIGSW:
Zgadzamy się w pełni z argumentami przedstawionymi przez Pana Sutkowskiego i popieramy złożenie skargi do UOKiK na działania Polskiej Grupy Górniczej S.A.
Działania te prowadzą do nieuchronnej katastrofy nie tylko setek polskich przedsiębiorstw prywatnych wydobywających i dystrybuujących węgiel, ale także katastrofy samej PGG, która po odcięciu państwowych subwencji nie przetrwa nawet jednego roku w warunkach rynkowych.
Ta katastrofa pociągnie za sobą kolejne, począwszy od utraty pracy przez tysiące osób, a skończywszy na zupełnej utracie niezależności energetycznej.
Nieustanne dotowanie gigantycznymi środkami publicznymi zupełnie nierentownej spółki, bez względu na to jak szkodliwe działania spółka ta prowadzi, jest niczym innym jak sponsorowaniem patologii z pieniędzy wszystkich podatników.
PGG przyzwyczaiła się to tego, że wszelkie jej działania, nawet te, które prowadzą do gigantycznych strat finansowych nie tylko przejdą jej bezkarnie, ale zostaną wręcz wynagrodzone w postaci kolejnej gigantycznej subwencji, a wszystko to kosztem całego sektora prywatnego i milionów Polaków finansujących to wszystko z własnej kieszeni.
Nieuzasadnione i gigantyczne podwyżki, wysokie premie pomimo fatalnych wyników, sprzedaż węgla znacznie poniżej kosztów produkcji, utrzymywanie zupełnie nierentownych kopalń, najwyższe koszty wydobycia węgla na świecie – to wszystko musi się skończyć!
Najnowsze komentarze