Pomorska Uchwała Antysmogowa
Akty Prawne
Stanowisko Izby
Aktualności

Coraz więcej gmin z zakazami korzystania z paliw stałych!
Czy absurdalne i niespotykane nigdzie indziej w Europie uchwały pozbawią miliony mieszkańców naszego kraju niedrogich źródeł ciepła? Czy uwielbiane przez Polaków kominki odejdą do lamusa? „Coraz więcej samorządów decyduje się na to, by zakazać korzystania z paliw...
czytaj dalej
Czy poziom gazyfikacji oraz termomodernizacji budynków może wpływać na poziom ubóstwa energetycznego w Polsce?
To pytanie szczególnie istotne w kontekście niedawnych podwyżek cen gazu i styropianu oraz zapowiadanych przez analityków kolejnych podwyżkach cen gazu w przyszłości. Związków pomiędzy ubóstwem energetycznym, a poziomami gazyfikacji i termomodernizacji w Polsce w...
czytaj dalej
OPINIA EKSPERTA: Dlaczego EKOgroszek jest „eko” ?
Krystyna Kubica, dr inż. Ekspert Polskiej Izby Ekologii w Katowicach Sezon grzewczy, niekorzystne warunki atmosferyczne i występujące incydenty smogowe, i znów liczne opinie, komentarze, które koncentrują się na hasłach walki ze „smogiem” i na walce z węglem, nawet z...
czytaj dalejPomorskie Uchwały Antysmogowe

„ETS nas wykończy” – Mec. Karol Wenus i Łukasz Warzecha w programie „Rozmowa Niekontrolowana”











Ubóstwo energetyczne dotyczy aż 1,5 mln gospodarstw w Polsce!
Ubóstwo energetyczne dotyczy aż 1,5 mln gospodarstw w Polsce!
Ministerstwo Klimatu poinformowało, że 12% Polaków zmaga się z problemem braku środków na ogrzanie domu czy zasilanie urządzeń elektrycznych. Aby temu przeciwdziałać, powstaje Plan Społeczno-Klimatyczny, który Polska musi przekazać Komisji Europejskiej do 30 czerwca.
Coraz wyraźniej widać, że tempo i sposób, w jaki wprowadzana jest transformacja energetyczna w Polsce, przynosi poważne koszty społeczne. Ubóstwo energetyczne dotyka dziś już 1,5 miliona gospodarstw domowych w Polsce, a rząd dopiero opracowuje plan, jak temu zaradzić w przyszłości, choć skutki są odczuwalne tu i teraz.
Wysokie ceny energii, konieczność wymiany źródeł ciepła, coraz droższe paliwa i rosnące rachunki – to codzienność dla milionów Polaków. Transformacja energetyczna, zamiast być sprawiedliwym procesem modernizacji, staje się źródłem wykluczenia dla mniej zamożnych rodzin, najczęściej mieszkańców wsi i osób starszych.
Mimo programów takich jak „Czyste Powietrze” czy dopłat osłonowych, coraz więcej ludzi po prostu nie stać na komfort cieplny. To nie są abstrakcyjne problemy – to realne wybory między ciepłem a jedzeniem.
Jeszcze nie uporaliśmy się z pierwszą falą kosztów transformacji, a już nadciąga kolejna. Od 2027 roku ma ruszyć nowy unijny system handlu emisjami – ETS2 (pisaliśmy o tym więcej tutaj: link).
W praktyce oznacza to obciążenie podatkiem klimatycznym w zasadzie każdego Polaka. Rachunki za gaz, węgiel, benzynę i olej napędowy poszybują w górę, bo dostawcy przerzucą koszty opłat emisyjnych na konsumentów. Wraz ze wzrostem kosztów paliw wzrosną ceny transportu, żywności, usług oraz inflacja. To nie jest odległa perspektywa – to realne podwyżki, które czekają nas wszystkich w ciągu dwóch lat.
Eksperci alarmują, że ETS2 jeszcze bardziej pogłębi ubóstwo energetyczne, szczególnie w takich krajach jak Polska, gdzie dochody są niższe, a wiele budynków jest nieocieplonych, z przestarzałymi źródłami ciepła.
Zapobiegać temu zjawisku ma Plan Społeczno-Klimatyczny, w ramach którego Polska ma otrzymać 11,4 miliarda euro z tzw. Społecznego Funduszu Klimatycznego (SFK), który ma łagodzić skutki transformacji.
37,5% tych środków ma trafić bezpośrednio do osób narażonych na ubóstwo. Brzmi dobrze, ale to środki na lata 2026–2032, a ludzie potrzebują wsparcia już dziś. Inna kwestia to taka, czy środki te faktycznie trafią do najbardziej potrzebujących? Doświadczenia z programem „Czyste Powietrze”, gdzie po latach okazało się, że największymi jego beneficjentami były nieuczciwe firmy, każe zachować ostrożność w optymizmie.
Pozostałe środki z SFK zostaną przeznaczone na infrastrukturę i termomodernizację – długofalowe działania, które nie ochronią ludzi przed rachunkami ani tej zimy, ani przed wyższą ceną paliwa za półtora roku, gdy zacznie obowiązywać ETS2.
Zamiast rozwiązywać faktyczne przyczyny ubóstwa energetycznego, plan zakłada tylko łagodzenie jego skutków i to w sposób powolny, biurokratyczny i niewystarczający.
Od wielu już lat państwo i samorządy narzucają obywatelom kolejne nakazy i zakazy. Nakazują wymieniać kopciuchy, ale nie zapewniają środków na tą wymianę. Zakazują ogrzewania domów tanim węglem, czy drewnem, a zmuszają do przejścia na drożejącą w zastraszającym tempie energię elektryczną.
Zamiast zapowiadanych od dawna pozytywnych skutków transformacji energetycznej, mamy szalejącą drożyznę, chaos i pogłębiające się wykluczenie energetyczne. ETS2 jeszcze bardziej uderzy w kieszenie obywateli, a rządowy plan to zaledwie mały plaster na ogromną ranę ubóstwa energetycznego, która z każdym rokiem staje się coraz większa.

Podsumowanie Konferencji Sprzedawców Węgla 2025

Miliony osób mogą pozostać bez ciepła systemowego!
Polskie elektrociepłownie na granicy upadku!
„Jeśli nie zmienimy prawa, miliony Polaków mogą pozostać bez ciepła systemowego” – ostrzega w swoim artykule na łamach „Rzeczpospolitej” Sławomir Wołyniec – prezes EC Zawidów i członek Rady Nadzorczej EC Ząbkowice Dąbrowa Górnicza.
Rosnące koszty emisji CO₂, sztywna polityka taryfowa Urzędu Regulacji Energetyki oraz brak realnego wsparcia inwestycyjnego ze strony państwa i Unii Europejskiej – to tylko niektóre z problemów, z jakimi mierzą się obecnie polskie elektrociepłownie, a sytuacja jest dramatyczna.
Ciepło systemowe, którego podstawą wciąż są paliwa kopalne, głównie węgiel kamienny, odpowiada dziś za ogrzewanie mieszkań, szkół, szpitali i zakładów pracy w większości polskich miast. Tymczasem cały sektor stoi dziś – jak podkreśla Sławomir Wołyniec – „na skraju wytrzymałości.”
Autor artykułu zwraca uwagę na to, że obowiązujące taryfy zatwierdzane przez URE „nie uwzględniają rzeczywistych kosztów wytworzenia ciepła systemowego”, a jednocześnie przedsiębiorstwa obciążane są rosnącymi kosztami emisji CO₂ oraz rygorystycznymi obowiązkami inwestycyjnymi. Dla wielu firm oznacza to konieczność podjęcia ogromnych nakładów. Sławomir Wołyniec pisze o „konieczności inwestycji rzędu setek milionów złotych”, podczas gdy obecny system wsparcia praktycznie nie działa.
Koszty emisji CO2 to dziś nawet 60 proc. całkowitych kosztów produkcji energii. W skrajnych przypadkach dochodzi do sytuacji, w której ciepłownie generują stratę na każdym wyprodukowanym GJ ciepła, nie mając przy tym realnej możliwości zmiany taryfy.
Dodatkowym problemem są przepisy nakładające drakońskie kary na firmy, które nie zdążyły na czas z modernizacją instalacji i uzyskaniem odpowiednich certyfikatów. W praktyce – jak podkreśla autor – „opóźnienie w budowie nowych instalacji lub braki formalne mogą skutkować wielomilionowymi karami, które dla wielu przedsiębiorstw oznaczą bankructwo.”
Zapaść sektora ciepłowniczego nie będzie miała charakteru wyłącznie branżowego. To zagrożenie dla codziennego życia milionów Polaków. „Brak środków własnych na inwestycje, brak dostępu do taniego finansowania, brak zrozumienia ryzyk branżowych – to szara codzienność wielu podmiotów” – podkreśla Sławomir Wołyniec.
Z problemem zmagają się już nie tylko pojedyncze zakłady. Jak informuje autor, sytuacja ta była jednym z głównych tematów Wojewódzkich Rad Dialogu Społecznego w Katowicach, Lublinie i Krakowie. Rady te, skupiające samorządowców, pracodawców i związki zawodowe, apelują o pilne zmiany legislacyjne i stworzenie realnego programu modernizacji i wsparcia sektora.
Sławomir Wołyniec podkreśla, że sektor ciepłowniczy potrzebuje przede wszystkim realnych i szybkich inwestycji modernizacyjnych, adekwatnych taryf uwzględniających rzeczywiste koszty produkcji, oraz systemowego wsparcia państwa i UE.
Bez tego – ostrzega – „wiele spośród firm rodzimego sektora ciepłowniczego nie będzie w stanie przetrwać, a konsekwencje mogą być nieodwracalne.” źródło: Rzeczpospolita

Czy pellet drzewny emituje więcej zanieczyszczeń niż węgiel?
W ostatnim czasie w przestrzeni medialnej coraz częściej pojawiają się głosy, sugerujące że „paliwa z biomasy, które wybrało wielu Polaków, emitują więcej zanieczyszczeń niż węgiel”.
W krótkim czasie na portalach takich jak Gazeta Prawna, Bankier.pl czy Farmer.pl pojawiły się niemal identyczne artykuły powielające tezę: „biomasa truje bardziej niż węgiel”.
Za szerzeniem tych treści stoi Fundacja Frank Bold – organizacja z siedzibą w Czechach, znana z działań wymierzonych między innymi w kopalnię Turów. Fundacja ta przedstawia się jako ekologiczny strażnik, ale jej działania często godzą w polską suwerenność energetyczną, i działalność tysięcy polskich firm.
W kontekście rosnącej popularności pelletu drzewnego i kotłów na biomasę, tego typu stwierdzenia budzą niepokój – nie tylko u użytkowników, ale również wśród samorządów, które korzystały z programów wymiany źródeł ciepła na kotły pelletowe.
Czy rzeczywiście pellet drzewny jest gorszy dla środowiska niż węgiel?
Odpowiedź jest oczywista, brzmi: NIE – i potwierdza to tysiące twardych danych z badań zarówno instytutów naukowych jak i polskich i europejskich laboratoriów certyfikujących urządzenia grzewcze, w tym przede wszystkim dziesiątki badań i publikacji naukowych Krajowego Ośrodka Bilansowania i Zarządzania Emisjami, który funkcjonuje w strukturach Instytutu Ochrony Środowiska – Państwowego Instytutu Badawczego.
Nowoczesne kotły na pellet od dawna już muszą spełniać surowe wymagania emisyjne normy PN-EN 303-5 (klasa 5) oraz unijnej dyrektywy Ecodesign.
Nawet w porównaniu z kotłami węglowymi spełniającymi te same normy, pellet wypada korzystniej niemal w każdej kategorii, emitując średnio połowę mniej pyłu (poniżej 20mg/m3) niż kocioł na ekogroszek, ponad 40% mniej tlenków azotu, mniej tlenku i dwutlenku węgla, mniej tlenków siarki i zupełnie nie emitują benzo[a]pirenu, który jest emitowany w niewielkich ilościach przez nowoczesne kotły węglowe.
Warto również zaznaczyć, że CO₂ emitowany ze spalania pelletu nie powiększa bilansu węglowego, ponieważ pochodzi z biomasy, która wcześniej pochłonęła ten gaz z atmosfery – mówimy więc o neutralności klimatycznej tego paliwa.
W porównaniu do kotłów i pieców węglowych starej generacji nowoczesne kotły biomasowe emitują nawet kilkadziesiąt razy mniej pyłów i innych produktów ubocznych spalania, które w urządzeniach grzewczych starej generacji przyczyniały się w znacznej mierze do zanieczyszczenia powietrza w Polsce.
Badania pokazują, że zastosowanie automatycznego podawania paliwa i precyzyjnego nadmuchu w kotłach pelletowych pozwala na redukcję emisji nawet o:
✅ 99% dla CO i LZO (lotnych związków organicznych),
✅ 97% dla pyłów zawieszonych,
✅ 85% dla dioksyn i furanów.
Lansowana w mediach przez Fundację Frank Bold teza, że spalanie pelletu zanieczyszcza powietrze bardziej niż węgiel, jest więc absolutnie nieprawdziwa i nie znajduje potwierdzenia w żadnych badaniach naukowych!
Warto zwrócić uwagę, że żaden z artykułów jakie pojawiły się w mediach nie przedstawia absolutnie żadnych dowodów na poparcie tezy o większej emisyjności biomasy i warto też zadać pytanie – kto ma interes w publikowaniu tego typu fałszywych informacji?
Czy naprawdę chodzi o troskę o środowisko, czy raczej o zrobienie gruntu na promowanie interesów zagranicznych podmiotów w Polsce, jak już nie raz miało to miejsce w przeszłości?
Apelujemy do mediów o publikowanie rzetelnych i sprawdzonych informacji na ten temat i niewprowadzanie w błąd społeczeństwa, a do polityków i podległych im służb o dokładne zbadanie tej sprawy!