Gdy był powszechnie dostępny, był przedmiotem ciągłych ataków ze strony środowisk antysmogowych i organizacji „ekologicznych”. Już wkrótce go zabraknie, a wtedy zatęsknią za nim nawet ci, którzy tak zaciekle z nim walczyli…
Walka z węglem w Polsce trwała od wielu lat, a tym, którzy z nim walczyli wydawało się, że można go ot tak, bez problemu zastąpić. Jeszcze rok temu wymiana węglowego źródła ciepła na gazowe wiązała się co prawda ze wzrostem kosztów za ogrzewanie, ale był to wzrost, który znaczna część Polaków była w stanie finansowo unieść. Były też znacznie droższe, ale łatwo dostępne pompy ciepła, które podłączone do paneli fotowoltaicznych mogły po kilku latach użytkowania zwrócić się w naprawdę niskich kosztach ogrzewania. Wprowadzano więc kolejne ograniczenia, uchwalano kolejne uchwały antysmogowe i zamykano kolejne kopalnie węgla w Polsce.
Jak to często w życiu bywa rzeczywistość okazała się zupełnie inna niż wielu zakładało. Wzrosty cen stali jakich doświadczyliśmy wraz z popandemicznym ożywieniem gospodarczym na świecie, zmiany zasad rozliczania fotowoltaiki, wojna na Ukrainie i szalejąca inflacja zmieniły diametralnie możliwości wymiany źródła ciepła dla milionów Polaków.
Gaz dla „Kowalskiego” podrożał o ponad połowę, a dla firm o nawet kilkaset procent, kotły i pompy ciepła zdrożały o kilkadziesiąt procent, a fotowoltaika przestała się opłacać, czego najlepszym dowodem jest spadek ilości przyłączeń rok do roku wynoszący aż 98,5%! Z powodu najdroższych w Europie cen drewna i fatalnej polityki jego eksportu, mamy także najdroższy od wielu lat pellet drzewny (wzrost rok do roku o niemal 100%). Jakby tego było mało eksperci mówią już wprost, że wkrótce podrożeje także prąd i to również o nawet 100% (pisaliśmy o tym tutaj: link).
Dla milionów gospodarstw domowych, które miały tak łatwo i „bezboleśnie” odejść od węgla nie ma dzisiaj absolutnie żadnej alternatywy, na którą byłoby ich stać. Niestety wkrótce nie będzie także i węgla, bowiem z powodu embarga na rosyjskie węglowodory zabraknie go w Polsce wg. naszych szacunków od 9 do 11 milionów ton, z czego ok 4 miliony ton to brak w sektorze komunalno-bytowym.
Nie jest powiedziane, że ci, dla których węgla wystarczy będą w stanie go kupić, bowiem rosnące ceny i popyt na węgiel sprawiły, że podrożał on już o ponad 100% w tym roku i nie jest to prawdopodobnie koniec podwyżek.
Odklejone od rzeczywistości organizacje ekologiczne przez lata walczyły z węglem i innymi paliwami stałymi udając, że problemu ubóstwa energetycznego w Polsce nie ma, a on był i ciągle rósł, a dzisiaj osiąga poziom jakiego nie było w naszym kraju nigdy wcześniej.
Władze wydają się także ślepe, a do tego zupełnie głuche na apele milionów ludzi, którzy proszą o obniżkę VATu na węgiel i pellet drzewny, aby choć trochę złagodzić skutki podwyżek, które są znacznie bardziej dotkliwe niż podwyżka cen gazu, któremu VAT obniżono.
Co więc czeka nas wszystkich w najbliższym sezonie grzewczym? Smog, jakiego nie było już dawno, albo nawet nigdy!
Trudno oczekiwać od ludzi, że wydadzą na ogrzewanie więcej niż zarabiają, albo że będą dobrowolnie zamarzać w swoich domach. Jedyną tanią i powszechnie dostępną alternatywą jaka pozostała milionom Polaków są śmieci i ludzie już dzisiaj mówią wprost, że nie będą mieli innego wyjścia jak śmieci te spalać.
Internetowe fora i grupy w mediach społecznościowych zapełniły się w ostatnim czasie pytaniami o to, czym ogrzewać swój dom w dzisiejszych czasach? Wśród odpowiedzi przeważają te o plastikowych butelkach, oponach, starych olejach samochodowych itp.
Straszne, ale prawdziwe!
Najnowsze komentarze