Węgiel droższy o 450zł/tonę, a paliwo o 50gr/litr!
To już nie tylko nasze ponure prognozy rychłego wejścia w życie dyrektywy ETS2, ale jawne zapowiedzi Minister Klimatu i Środowiska.
Paulina Hennig-Kloska, w wywiadzie dla Money.pl z 20 października 2025 r., nie owija w bawełnę i mówi wprost – „Wzrosty kosztów są uzależnione od tego, jak emisyjne jest dane paliwo. Oczywiście najbardziej emisyjny jest węgiel, dlatego w przypadku ogrzewania tym paliwem koszty mogą wzrosnąć najbardziej, w pesymistycznym scenariuszu nawet o 450 zł/tonę, paliwo według szacunków KOBiZE (Krajowy Ośrodek Bilansowania i Zarządzania Emisjami – red.) to 40-50 groszy za litr benzyny lub diesla”.
źródło: money.pl
Komentarz PIGSW:
Dla (wciąż milionów) rodzin ogrzewających swoje domy węglem to potężny cios! Szacuje się, że tylko w 2027 r., w którym wg planów ma wejść w życie ETS2, dodatkowe koszty dla przeciętnego gospodarstwa domowego wzrosną o równowartość 73-144% minimalnego wynagrodzenia rocznie (w zależności od izolacji budynku).
Do 2030 r. dodatkowe koszty wyniosą od 134% do 264% minimalnego wynagrodzenia!
40-50 groszy więcej za litr benzyny lub diesla, to nie wszystko. LPG podrożeje o 21 gr/l, a gaz do ogrzewania – o ok. 90 zł/MWh.
Analitycy ING BSK ostrzegają, że podwyżki cen paliw to nie tylko stacje benzynowe, ale i wzrost cen żywności (droższy transport) oraz usług, a także bardzo prawdopodobny wzrost inflacji, zwłaszcza w krajach jak Polska, gdzie 70% ogrzewania domów opiera się na paliwach takich jak węgiel i gaz.
Skąd tak drastyczne podwyżki?
ETS2, czyli nowy unijny system handlu emisjami CO2, to rozszerzenie istniejącego systemu ETS (EU Emissions Trading System), który od lat obowiązuje w przemyśle ciężkim i energetyce. ETS2 ma objąć podobnymi opłatami emisyjnymi transport drogowy i budownictwo (ogrzewanie domów). Zasada ma być prosta – producenci paliw kopalnych (węgiel, benzyna, diesel, gaz) muszą kupować pozwolenia na emisję CO2. Koszt tych opłat przerzucą wprost na konsumentów doliczając dodatkowe koszty do ceny każdego litra paliwa, każdej tony węgla i każdego m3 gazu.
ETS2 ma przyspieszyć unijną redukcję emisji o 90% do 2040 r. (względem 1990 r.), a Polska, gdzie wciąż dominuje ogrzewanie paliwami kopalnymi zapłaci najwyższą cenę ze wszystkich unijnych państw.
Raport Centrum Analiz Klimatyczno-Energetycznych podkreśla, że bez zmian w zakresie przyjęcia dyrektywy ETS2, miliony gospodarstw ucierpią z powodu wzrostu ubóstwa energetycznego w naszym kraju!
Minister Hennig-Kloska powiedziała, że Polska zabiega o przesunięcie ETS2 z 2027 na 2030 r. – co ma dać dodatkowy czas na ocieplenie domów i wymianę pieców.
Tyle że ten dodatkowy czas to tylko myślenie życzeniowe. W Polsce wciąż działa ponad 3 miliony starych, nieefektywnych pieców na węgiel i drewno plus tysiące nowoczesnych kotłów węglowych 5 klasy, które Polacy wymieniali z dofinansowaniami zarówno z programu Czyste Powietrze jak i innych programów regionalnych.
Według danych Głównego Urzędu Nadzoru Budowlanego oraz programu „Czyste Powietrze”, przez sześć lat funkcjonowania programu udało się wymienić zaledwie ok. 800 tysięcy urządzeń grzewczych (część z nich również na kotły węglowe nowej generacji).
To oznacza, że tempo modernizacji musiałoby się czterokrotnie zwiększyć, aby przed wejściem w życie ETS2 zdążyć wymienić wszystkie urządzenia grzewcze!
A to tylko kotły. Mówimy przecież także o ociepleniu milionów domów jednorodzinnych – a w Polsce takich budynków jest ponad 5,5 miliona, z czego większość powstała przed 1990 r. i ma słabą lub żadną izolację termiczną.
Według szacunków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, średni koszt kompleksowej termomodernizacji to dziś 100–150 tysięcy złotych. Nawet przy dofinansowaniu, mało które gospodarstwo może pozwolić sobie na taki wydatek.
Czy więc naprawdę ktoś wierzy, że w ciągu pięciu lat uda się ocieplić choć połowę z nich?
To wizja życzeniowa, nie plan!
Ministerstwo chce przesunąć wejście ETS2 z 2027 na 2030 rok. Tyle że to nie odsunie skutków, a jedynie je odroczy je w czasie.
Nawet jeśli ETS2 wejdzie w życie trzy lata później, jego skutki dotkną nie tylko tych, którzy nie dadzą rady wymienić kotła, czy ocieplić domu, ale każdego jednego Polaka, bo paliwo na stacjach i tak i tak będzie dużo droższe.
Już dziś wielu analityków rynkowych wskazuje, że cena litra benzyny wzrośnie nie o 40–50 groszy, lecz realnie nawet o złotówkę, jeśli doliczymy inflację, kurs walut i rosnące koszty logistyki.
Kto za to wszystko zapłaci?
Oczywiście my wszyscy! Bo przecież to nie koncerny paliwowe, czy importerzy gazu odczują skutki ETS2, ale miliony polskich rodzin.
Najnowsze komentarze