Wiatraki w Niemczech znów stanęły, tak źle nie było od 10 lat!

Kilka dni temu wiatraki w Niemczech znów stanęły, ale tak niskiego poziomu generacji energii z wiatru nie było od 2014 roku.

Brak wiatru i słońca doprowadził kilka dni temu w Niemczech do sytuacji, w której trzeba było uruchomić bloki opalane ropą naftową, które wyprodukowały 700 MW energii elektrycznej, a aż 14GW energii w niemieckim systemie zapewniał import.

W sytuacji tej cena energii wzrosła nagle do 800 euro za MWh (rynek dnia następnego), a cena bazowa spot osiągnęła dwuletni szczyt!

Scenariusz ten nie jest nowy (podobne sytuacje zdarzały się już w przeszłości) i najprawdopodobniej będzie się powtarzał, bowiem konwencjonalne moce wytwórcze w Niemczech osiągnęły w ostatni roku najniższy poziom od lat. Bloki węglowe, które tymczasowo aktywowano w 2022 roku z powodu kryzysu energetycznego w Europie, które skutecznie ratowały niemiecki system elektroenergetyczny przed niedoborami energii, zostały znów wyłączone, a ostatnie 4GW mocy z energetyki jądrowej zamknięto w kwietniu 2023 roku.

źródło: montelnews-com

Dopóki świeci słońce i wieje wiatr, sytuacja w Niemczech jest stabilna, ale w okresach słabej aktywności słonecznej i wiatrowej, sytuacja robi się nie tylko zła, ale wręcz beznadziejna.

Brak rezerw w stabilnych i „pogodoodpornych” źródłach wytwórczych pokazuje ogromną słabość systemów opartych głównie na energetyce słonecznej i wiatrowej, co powinno być ważną lekcją dla naszych rządzących, którzy planują szybkie zamykanie bloków węglowych w Polsce, bez absolutnie żadnego planu awaryjnego, na wypadek nie tylko poważniejszego kryzysu, ale nawet gorszej pogody.

Jeżeli za kilka lat znajdziemy się w podobnej sytuacji jak Niemcy, to ani oni nie pomogą wtedy nam, ani my im i pozostanie nam wtedy tylko „cieszyć” się z tego, że nie zostaliśmy sami z brakiem prądu w gniazdkach.

Biorąc jednak pod uwagę sytuację za naszą wschodnią granicą, jakiekolwiek plany wyłączania stabilnych źródeł wytwórczych w naszym kraju, przed uruchomieniem energetyki jądrowej, są nie tylko mało śmieszne, ale wręcz przerażające…

Stabilny i odporny na różne potencjalne kryzysy system elektroenergetyczny, to absolutna podstawa bezpieczeństwa każdego państwa.

Plany przyspieszonego odejścia od węgla, o jakich w ostatnich głośno jest w mediach, zdają się w ogóle nie brać pod uwagę tego, że w najbliższych (kilkudziesięciu nawet!) latach cokolwiek może pójść nie tak…

Z jednej strony budujemy najpotężniejszą armię w Europie, a z drugiej planujemy niemal całkowite „energetyczne rozbrojenie” kraju!

W imię czego?

W imię tych 0,84% udziału w światowej emisji CO2, za które odpowiada Polska?

To nie jest już śmieszne Drodzy Państwo!